Cześć Dziewczyny!
Dzień ślubu to moment, w którym każda Panna Młoda chce wyglądać zachwycająco, pragnie poczuć się pięknie i wyjątkowo – dla siebie, przyszłego męża i gości. Tym, co dopełnia całą stylizację i bardzo mocno wpływa na efekt końcowy jest oczywiście makijaż. Wiem, że wiele z Was ma problem z tym, jak go dobrać, żeby wyszło jak najlepiej. Czy ma on być mocny, wyrazisty, czy może make-up no make-up? Czy zdecydować się na klasykę, czy pójść za modą? Czy poruszać się wśród neutralnych barw – beżów, brązów, szarości – czy dodać jakiś barwny akcent, a może wręcz zdecydować się na wersję całkiem kolorową i odważną? Podzielę się dzisiaj z Wami moją wiedzą i doświadczeniem i postaram się pomóc w podjęciu decyzji 🙂
1. Makijaż ślubny musi być dobrany do urody Panny Młodej.
To jest dla mnie sprawa pierwsza i najważniejsza. Wszystkie pomysły na wykonanie poszczególnych elementów makijażu musicie skonfrontować z pytaniem – czy to pasuje do waszej urody. Jeśli marzą się Wam np. mocne, czerwone usta, zastanówcie się – czy będziecie w nich dobrze wyglądać? Jeżeli chcecie wybrać granatowy cień do powiek – czy on pasuje do waszego typu kolorystycznego, do waszej tęczówki? I tak dalej… z każdym elementem makijażu. Chodzi tu zarówno o wybór kolorów, jak i o kształt, rodzaj, formę make-upu (np. odpowiednie kreski, modelaż twarzy, cieniowanie oczu, itd.). Nigdy nie decydujcie się na coś tylko dlatego, że podoba się Wam to na buziach innych dziewczyn, czy na zdjęciach w internecie.
2. Wybierzcie makijaż ślubny, który wyrazi waszą osobowość.
Wiem, że to brzmi dość górnolotnie, ale chodzi w zasadzie o to, żebyście nadal były sobą. Jeśli nie czujecie się dobrze w mocnym wydaniu, nie decydujcie się na wyrazisty makijaż. W dniu ślubu lepiej być umalowaną, a nie przemalowaną. To Wy macie być na pierwszym planie, a nie make-up. Ale jeśli na co dzień malujecie się mocno, to i tego dnia możecie wybrać intensywny makijaż. Ta sama zasada dotyczy wyboru kolorów. Jeśli najlepiej czujecie się w neutralnych barwach, to ślub nie jest raczej najlepszym momentem na eksperymentowanie z bordową szminką lub turkusowymi cieniami. W tym punkcie chciałabym też wspomnieć o tym, że ma to być Wasz makijaż. I podobać ma się przede wszystkim Wam. Często zdarza się, że Panna Młoda pyta o radę bliskich, np. mamy, siostry, świadkowej, koleżanek, narzeczonego, teściowej, a nawet fotografa, kamerzysty, itd. i końca nie widać. I wszyscy mają inne wizje, często zupełnie skrajne. Nie da się każdemu dogodzić. Oczywiście warto czasem zapytać kogoś zaufanego o zdanie, ale niech to będzie osoba, która rzeczywiście ma dobry gust, zna się na tym i dobrze Wam doradzi. Nie próbujcie zadowolić wszystkich, bo to i tak się nie uda. Przede wszystkim to Wam make-up ma się podobać, bo to Wy go nosicie, to Wy macie się czuć w nim dobrze. Odpowiedni ślubny makijaż sprawi, że poczujecie się po prostu piękniejszą wersją siebie 🙂
3. Klasyka czy trendy?
W makijażu co sezon coś się zmienia, często ze skrajności w skrajność. Raz królują matowe wykończenia, innym razem wszystko się błyszczy; dziś wybieramy bordowe usta, a może jutro na topie będą tylko szminki baby pink. Makijaż ślubny też podlega trendom. Jeśli zastanawiacie się, czy zdecydować się na klasykę, czy pójść za modą, to pamiętajcie, że jest to make-up, który uwiecznicie na zdjęciach, które będziecie oglądać za 5, 10, 20 lat. Dobrze byłoby zatem wykonać go tak, żeby w kolejną rocznicę ślubu, oglądając zdjęcia nie pomyśleć „o matko, jak ja wyglądałam, kto mi zrobił taki okropny makijaż, dzisiaj już bym w życiu nie wyszła tak do ludzi”. Żeby to osiągnąć trzeba przede wszystkim dobrać makijaż do urody (patrz pt 1 😉 ), ale też wykonać go dość klasycznie. Popatrzcie na zdjęcia z dawnych lat (np. aktorek, czy gwiazd estrady) i zastanówcie się, które makijaże się Wam podobają, które mogłybyście nosić nawet dzisiaj, a które wywołują wasze zażenowanie lub wręcz śmiech. W przypadku większości z nas do pierwszej grupy trafią właśnie makijaże dość klasyczne i niezbyt mocne, a do drugiej ekstrawaganckie, intensywne, które były bardzo modne, ale przez dość krótki czas. Większość z nas wybrałaby na ślub raczej makijaż w stylu Audrey Hepburn, a nie Madonny. Dzisiaj niestety, w związku z rozkwitem mediów społecznościowych, widzimy na ulicach (i na ślubach) coraz więcej tzw. „insta makijaży” robionych na jedno kopyto. A tak naprawdę rzadko która dziewczyna będzie dobrze wyglądała w takim make-upie – mocnym modelażu twarzy, obrysowanym konturze ust (pomalowanych na siny lub ciemnobordowy kolor), bardzo grubych i graficznych brwiach, itd. I warto sobie zdawać z tego sprawę. Pamiętajcie też, że to co świetnie wygląda na zdjęciach i filmie – czyli np. mocne konturowanie, baking, grube brwi, niekoniecznie sprawdzi się na żywo – może wyglądać na sztuczne i przerysowane, wręcz karykaturalne, a przecież nie chcecie odstraszyć narzeczonego jeszcze przed przysięgą 😉 Jeśli zamierzacie skorzystać z aktualnych trendów, to przede wszystkim patrzcie pt 1 (czy pasują do waszej urody) i po drugie pamiętajcie, że nie musicie brać ich wszystkich na raz.
4. Stonowane barwy ziemi, czy jaskrawe kolory kwiatów.
Kolejną kwestią jest dobór kolorów – zwłaszcza cieni do powiek i szminki. Większość Panien Młodych decyduje się na pomalowanie oczu w neutralnych barwach – beżach, szarościach, brązach i wybiera do tego delikatną różową lub brzoskwiniową szminkę. Odpowiednio dobrane do typu urody tony tych kolorów (chłodniejsze lub cieplejsze) będą dobrze wyglądać na każdej z nas i będzie to makijaż ponadczasowy. Ale zdarza się też, że Panny Młode chcą mieć na oku prawdziwą tęczę… czego akurat zazwyczaj nie jestem zwolenniczką – przede wszystkim dlatego, że różnokolorowy make-up zwykle wychodzi na pierwszy plan, może przytłoczyć urodę Panny Młodej, a w tym dniu powinien on być tylko dodatkiem – to Panna Młoda ma grać pierwsze skrzypce, to jej uroda ma być widoczna najpierw. (Jeśli jednak macie na tyle wyrazisty typ urody, że tęczowy makijaż jej nie przytłoczy i jeśli będziecie się w nim czuły sobą – nie mam nic przeciwko 🙂 ) Z drugiej strony większość kobiet na co dzień wybiera makijaż w neutralnych barwach ziemi, a w dniu ślubu chciałyby wyglądać wyjątkowo, więc zastanawiają się, czy beże i brązy to dobry wybór? Co zrobić inaczej, żeby podkreślić świąteczny charakter tego dnia? Można wtedy pokusić się o jakiś mały akcent kolorystyczny – np. na powiekach. Bardzo lubię makijaże ślubne, w których przede wszystkim użyte są barwy neutralne, a do tego dodana jest odrobina koloru – np. róż, fiolet, mięta, turkus, błękit. Drugą opcją na dodanie wyjątkowości makijażowi ślubnemu jest wyrazisty błysk – np. użycie mocno iskrzącego pigmentu w wewnętrznym kąciku. Można tez postawić na mocniejszy kolor ust – np. czerwień zamiast codziennego jasnego różu.
5. Do czego dobrać kolory w makijażu?
Często też słyszy się, że Panny Młode życzą sobie określony cień do powiek, ponieważ jest to kolor przewodni ich wesela albo daną szminkę, bo będą miały buty w tym odcieniu. Czy to jednak dobry wybór? Jeżeli się nad tym zastanawiacie, to przede wszystkim… patrzcie pt. 1 – czy ten kolor do was pasuje, czy uwypukli waszą urodę? Jeśli nie, to lepiej zrezygnujcie z takiego pomysłu. A nawet jeśli Wam pasuje, to zastanówcie się, czy może jakiś inny kolor będzie lepszy? I np. piękniej podkreśli waszą tęczówkę (i doda głębi spojrzeniu)? Jednak jeśli właśnie ta barwa do Was pasuje najlepiej, to spokojnie możecie po nią sięgnąć, ale moim zdaniem lepiej używać jej z umiarem – niech stanowi akcent kolorystyczny, ale niech nie wychodzi na pierwszy plan – dzięki temu całość będzie bardziej elegancka, wysublimowana. Jeśli np. fuksjowy róż jest Waszym kolorem przewodnim, to nie musi się pojawić jednocześnie na powiekach, ustach, policzkach i paznokciach.
6. Zaufajcie wizażystce.
Jeśli już udało się Wam wybrać dobrą wizażystkę, która zna się na tym co robi, to nie bójcie się jej zaufać. Ona doradzi Wam np. czy dany kolor będzie pasował do waszego typu urody, czy taki kształt makijażu będzie odpowiedni dla Waszych rysów twarzy, itd. Profesjonalna makijażystka wysłucha oczywiście Waszych preferencji, ale też podpowie, czy może warto coś zmienić, żeby efekt był jak najlepszy.