Cześć!
Pod koniec ubiegłego roku na polskim rynku kosmetycznym pojawiły się pierwsze dwie palety będące efektem współpracy marki Glamshop z blogerkami. Dziś chciałabym Wam nieco opowiedzieć o jednej z tych palet. „Kwitnąca Wiśnia” została zaprojektowana przez Agnieszkę Janoszkę.
Cena palety to 119 zł i jak do tej pory nie było na nią żadnej promocji. „Kwitnąca Wiśnia składa się z 10 cieni – 5 matowych i 5 błyszczących. Wśród błysków mamy 2 turbopigmenty („Pośród lampionów” i „Wodne odbicie”).
Pigmentacja cieni jest naprawdę bardzo mocna. Formuła matów przypomina mi tę z palety Affect Naturally Matt – i tak jak w tamtej – są raczej lekko sprasowane, przez co po pierwsze dość szybko się zużywają, a po drugie trzeba nauczyć się z nimi pracować, żeby się nie osypywały. Natomiast zaletą tej formuły jest to, że cienie bardzo łatwo się rozcierają i bez problemu można uzyskać ładną chmurkę koloru na powiekach. Co do błysków, to tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń – są świetne. Turbopigmentów żadnej fance makijażu chyba przedstawiać nie trzeba 😉 – a te dwa nie odbiegają jakością od najlepszych z serii dostępnej pojedynczo – to mocny blask o nieco płatkowej strukturze, dzięki czemu można uzyskać piękną, połyskującą taflę koloru na powiekach. Natomiast pozostałe błyski mają bardzo przyjemną „masełkową” konsystencję i świetnie się rozprowadzają. Dzięki połączeniu matów oraz delikatniejszych i intensywnych błysków można tą paletą wyczarować zarówno makijaże dzienne, wieczorowe, a nawet ślubne.
Generalnie jakość tych cieni bardzo, ale to bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Cieszę się, że polska marka potrafi zrobić kosmetyk na naprawdę światowym poziomie. Stosunek ceny do jakości oceniam na szóstkę! 😉
Paleta utrzymana jest neutralno-chłodnej kolorystyce – są tu róże, chłodne i neutralne brązy, fiolet. Taki zestaw świetnie sprawdzi się zwłaszcza dla typów urody letnich i zimowych. Poniżej możecie zobaczyć swatche poszczególnych cieni.
Przyjrzyjmy się najpierw matom. Pierwszy od góry cień to „Kora wiśniowa” – jest to chłodny brąz z lekkim, wiśniowym zabarwieniem. Następnie mamy „Zwinięty pąk” – neutralny beż, świetnie nadający się do budowania załamania powieki. Dalej jest „Kwitnący róż” – chłodny, brudny odcień różu, jeden z moich ulubieńców w tej palecie, po który bardzo często sięgam. Kolejny to „Rumieniec wiosny” – piękny, lekko przygaszony odcień brzoskwini. I ostatni to „Śnieżny płatek” – bardzo jasny kolor ivory, kości słoniowej, na powiekach wydaje się prawie biały. I do niego mam pewne zastrzeżenie, a mianowicie po nałożeniu jest bardzo jasny, bardzo intensywny, ale zauważyłam, że po jakimś czasie delikatnie ciemnieje, a wielka szkoda.
Pierwszy od góry jest turbopigment „Pośród lampionów” – to jasny, neutralny beż, o delikatnej różowej poświacie. Drugi z kolei to „Delikatność natury” – neutralne złoto z różowym podtonem. Następnie mamy znów turbopigment – „Wodne odbicie” – to neutralny róż z niewielką domieszką różowych i złotych drobinek. Dalej jest „Pień w słońcu” – beż z wiśniowym podtonem. I na końcu „Niesiony wiatrem” – piękny neutralny fiolet – jeden z moich ulubionych cieni z tej palety.
Podsumowując – jeśli lubicie taką różowo-chłodną kolorystykę i pasuje ona do Waszej urody, to myślę, że jest to paleta godna uwagi. Jeśli miałyście tę paletę, to koniecznie podzielcie się swoją opinią w komentarzach 🙂